
Własność transnarodowa po wyeksploatowaniu jednego pastwiska, przerzuca się na inne (w innym regionie czy kraju). Nie dotykają jej skutki wyjałowienia gleby, a kiedy ziemia zostanie zrekultywowana może wrócić i ponownie ją eksploatować. Ponadto po powrocie na pierwsze pastwisko, kiedy wspólnota lokalna wdroży regulacje realizujące Dobro Wspólne, może skorumpować instytucje go strzegące.
Tragedia wspólnego pastwiska – tragedia liberalizmu?
Dobrym przykładem w rozważaniach nad dobrem wspólnym, podawanym często w klasycznej ekonomii liberalnej jest tragedia wspólnego pastwiska. https://www.youtube.com/watch?v=TPXTiQPGZoo https://pl.wikipedia.org/wiki/Tragedia_wsp%C3%B3lnego_pastwiska
Koncepcja ta pokazuje pułapkę społeczną polegającą na rabunkowym wyeksploatowaniu własności wspólnej przez prywatnych przedsiębiorców, którzy mają nieograniczony dostęp do ograniczonego zasobu jakim jest pastwisko. We wsi jest 50 gospodarstw, w których jest po kilka krów, ale tylko jedno pastwisko. Wydajność pastwiska (max ilość wypasanych krów, która nie spowoduje obrócenia ziemi w ugór) to też 50. Jednak każdy gospodarz, który będzie patrzył na swój osobisty i krótkoterminowy interes, będzie wypasał więcej niż jedną krowę. To spowoduje wyjałowienie gleby na kilka lat i poważną stratę dla wszystkich. Chyba, że zostanie zawarta umowa społeczna oparta na DW, albo podział pastwiska na 50 działek.
Tutaj DW jest (obiektywnie) umową społeczną ograniczającą korzystanie z pastwiska do wypasu jednej krowy dziennie przez jednego rolnika. IW jest uświadomieniem sobie tego przez społeczność wioski i zawarciem takiej umowy oraz jej egzekwowaniem, co wchodzi już w obszar pospolitego ruszenia. Wniosek z tego jest taki, że realizacja DW w praktyce wymaga jakiejś organizacji społecznej lub państwowej.
Przykład nie obejmuje jednak sytuacji współczesnej, czyli występowania dwu typów własności: prywatno – rodzimej (funkcjonującej w obrębie narodu, czyli rodziny rodzin) i transnarodowej – mającej dostęp do nieograniczonych zasobów: finansowych i realnych, np. 50 pastwisk w różnych wioskach czy też krajach.
Transnarodowa po wyeksploatowaniu jednego pastwiska, przerzuca się na inne (w innym regionie czy kraju). Nie dotykają jej skutki wyjałowienia gleby, a kiedy ziemia zostanie zrekultywowana może wrócić i ponownie ją eksploatować. Ponadto po powrocie na pierwsze pastwisko, kiedy wspólnota lokalna wdroży regulacje realizujące DW, może skorumpować instytucje go strzegące. Tak więc transwłasność ma możliwości nieograniczonego rozwoju kosztem innych, bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji (gospodarka rabunkowa). To burzy liberalny idealizm i falsyfikuje go. Własność transnarodowa burzy liberalny ład, ponieważ jest groźniejsza od własności państwowej – nie podlega żadnej kontroli jest niedemokratyczna i ma niepohamowane apatyty monopolistyczne (Rockefeller powiedział – konkurencja to grzech). Dodatkowo odsetkowy pieniądz dłużny, narzucony wszystkim, napędza rabunkową spiralę – również firmom rodzimym – pogoń za niespłacalnym długiem i odsetkami, wymusza dewastację i zanieczyszczenie środowiska oraz postarzanie produktów (w tym przypadku „chrzczenie mleka”).
Rozwiązaniem problemu tragedii w liberalnej ekonomii jest podział pastwiska na 50 prywatnych działek. W przypadku pieniądza dywidenda narodowa (realizująca DW) jest sprawiedliwą i demokratyczną prywatyzacją senioratu – podobnie w przypadku zasobów naturalnych. Jak podzielić seniorat pomiędzy członków wspólnoty? Tak samo jak w przypadku podziału pastwiska na prywatne działki (prywatne udziały obywateli we własności NBP, które dają prawo do udziału w zyskach). Z tego wniosek, że dywidenda jest –paradoksalnie – zgodna z założeniami liberalizmu.
opr. Piotr Jankowski ekspert NISS
Dodaj komentarz