
Wymieniając kwoty zadłużeń, minister Morawiecki ani słowem się nie zająknął o tym, jakie straty poniosła Polska od czasu, gdy narzucono nam architekturę monetarną polegającą na kreacji oprocentowanego długu. Nie jest człowiekiem przypadkowym i chyba potrafi sobie policzyć ile nas kosztuje utrata wartości nabywczej pieniądza M3 na skutek inflacji i niedobór środków płatniczych na wykup wzrostu PKB. To jest około 130 mld zł rocznie i na ten temat ani słowa.
Morawiecki ante portas
Autor: Józef Kamycki
Gdy oglądnąłem w Telewizji Republika – Debatę Gazety Polskiej z wicepremierem Mateuszem Morawieckim 2016-02-19 https://www.youtube.com/watch?v=Ww8RmFpFrWo pomyślałem sobie, że trzeba być człowiekiem dużej wiary, aby w te zapowiedzi wierzyć.
Jakoś mimowolnie przypomniała mi się strofka, którą kiedyś o wyprawie konfederata barskiego Ignacego Skarbka Malczewskiego na Warszawę, Jacek Kowalski wyśpiewywał:
„…Jakie masz plany, wodzu kochany.
Plany mam cacy rzecze Ignacy.
Sotnie się potnie lub sprytnie wytnie.
a Stasia króla wsadzi do ula.
Rząd katolicki władzę zdobędzie.
Jakoś to będzie, jakoś to będzie…”
Sądząc po ilości polubień, to wiele osób wierzy, czyli uznaje za prawdę to co do wierzenia podają.
Będzie dobrze bo:
1. Przez 25 lat zainwestujemy ponad bilion złotych.
Wielkie mi mecyje. Polscy przedsiębiorcy inwestują rocznie około 120 mld zł i starcza to jedynie na inwestycje odtworzeniowe. Na rozwój brakuje. Wygląda mi na to, że osiągniemy dobrobyt gdy te inwestycje zmniejszą się o połowę! !!!????
2. Przedsiębiorcy maja ponad 250 mld zł na kontach i cześć z tych pieniędzy mogą zainwestować.
Tymczasem w sprawozdaniu stoi jak byk: owszem mają 237 mld depozytów i jednocześnie 336 mld kredytów. Są zatem per saldo zadłużone na 100 mld zł, a te oszczędności, które maja są, tak naprawdę, pieniędzmi w drodze.
Wymieniając kwoty zadłużeń, minister Morawiecki ani słowem się nie zająknął o tym, jakie straty poniosła Polska od czasu, gdy narzucono nam architekturę monetarną polegającą na kreacji oprocentowanego długu. Nie jest człowiekiem przypadkowym i chyba potrafi sobie policzyć ile nas kosztuje utrata wartości nabywczej pieniądza M3 na skutek inflacji i niedobór środków płatniczych na wykup wzrostu PKB. To jest około 130 mld zł rocznie i na ten temat ani słowa.
Kimże zatem jest Morawiecki?
Nie przychodzi mi żadna odpowiedź jak tylko taka, że jest podstawionym zadaniowcem, który ma wybić z głowy wszelkie pomysły Polaków na odzyskanie suwerenności monetarnej. Mówi składną nowomową więc się nadaje.
Politykę poluzowania monetarnego już widać. Wzrost podaży pieniądza M3 to 106 mld zł. i to w ciągu jednego miesiąca!!! Saldo pozostałych pozycji netto osiągnęło 330 mld zł i wzrosło o 25 mld zł. Kto by się przejmował faktem, że od dodruku pieniędzy dóbr nie przybywa. Grunt, że obietnice wyborcze będą spełnione.
Gdyby to ode mnie zależało, to poubierałbym cały ten rząd w kaftany bezpieczeństwa. Tylko bowiem idioci mogą utrzymywać, że zaatakowana z dwóch stron równowaga towarowo-pieniężna (podniesienie kosztów po stronie podaży, i podniesienie popytu rozdawnictwem) nie doprowadzi do poszukania sobie przez rynek nowego punktu równowagi. Wcale się nie zdziwię, gdy w sierpniu kostka masła będzie kosztowała 7 zł.
Myślałem, że Morawiecki będzie miał jaja. Że zawalczy z banksterami przynajmniej o jakieś 40 mld zł suwerennej emisji. Przy grze o większą stawkę byłoby tego dwa razy więcej. Są to jedyne pieniądze, które pozwoliłyby wyrwać się nam z „pętli anakondy”. Ze społeczeństwa powoli można by zdjąć garb odsetkowy. Nie tego jednak oczekują mocodawcy. Tymczasem: szable w dłoń – Bolka goń.
„…Rząd katolicki władze zdobędzie.
Jakoś to będzie, jakoś to będzie…”
A wierzcie sobie…
Dodaj komentarz